Zamknij
Imię:

Komentarz:


Wpisz tekst z obrazka:

HISZPANIA / KORDYLIERY

Maj 2017, południe Hiszpanii,  Andaluzja. Jest piękna, słoneczna pogoda, tutaj to już początek lata. Roślinność w pełnym rozkwicie.  Niebawem  słońce  zacznie  wypalać  ziemię  i krajobraz stanie się nieco smutniejszy.  Piękne  góry, dalekie szlaki wędrowne ale również wiele dróg gruntowych do włóczęgi autem. 


Grażyna 2017-09-14 Zgadzam się z Twoją opinią o Andaluzji, jest piękna i ciekawa. Pokazałeś to zresztą na zdjęciach, ale i sama tam trochę tam podróżowałam.

HISZPANIA / EL CHORRO

Południe Hiszpanii – Andaluzja - Wąwóz El Chorro Jeden z cudów tego kraju w skalnej szczelinie sięgającej 400 metrów na długości około 3 kilometrów płynie rzeka łącząca dwa duże zbiorniki wodne. Przejście wąwozem zbudowano w latach 1901 – 1905 jako drogę do transportu materiału i przemieszczania się ludzi pomiędzy dwiema elektrowniami wodnymi. Legendy głoszą, że drogę zawieszoną na pionowych skałach zbudowali marynarze przyzwyczajeni do wspinania się po linach, inni twierdza, ze na rozkaz króla zatrudniono więźniów skazanych na śmierć. W każdym razie praca nie była bezpieczna i kosztowała wiele ludzkich istnień. Przez dziesiątki lat Caminito niszczało, Przed rokiem 2000 zdarzało się coraz więcej wypadków, dlatego w końcu trasę zamknięto. Dużym nakładem środków w roku 2015 trasa została przebudowana i ponownie otwarta. Dziś pod nowymi chodnikami widać fragmenty starej trasy.


ANGLIA / GIBRALTAR

Jeden z przyczółków Europy, skrawek lądu należący do Królestwa Brytyjskiego.  Stąd widać Afrykę a szczególnie marokańską Ceutę. Pokaźną skałę Gibraltaru opanowały małpy znajdując tu świetne warunki egzystencji. Skała w  wielkiej grocie kryje  nietypową salę koncertową, zmieniające się kolory podświetlenia stalaktytów stwarzają wrażenie bajkowych komnat. Na południowym skraju cypla  znajdujemy pomnik upamiętniający katastrofę lotnicza w której z wieloma innymi osobami zginął nasz rodak gen. Władysław Sikorski.


Grażyna 2017-09-14 Po tych miejscach i ja chodziłam i miałam do czynienia z małpami :)

FIJI / VITI LEWU

Archipelag wysp Fiji, Wyspa Viti Levu. Południowy skraj wyspy - wioska Korolevu. Kilka dni wypoczynku po forsownej podróży przez Nową Zelandię. Błogi klimat, ciepłe morze, przyjazne plaże i oczywiście klasyka folderowa czyli palemka pochylona nad oceanem:) Wszystko to wprawia w błogi nastrój ale tylko na kilka dni,  dłużej ta słodycz  zaczyna doskwierać,  czas  więc  na  powrót. Na  zdjęciach  prezentuję  miejsce wypoczynku, okoliczne wioski i miasteczka oraz kilka ujęć z życia raf koralowych.


Robert 2017-03-31 super zdjecia

NOWA ZELANDIA / PLENERY

Nowa  Zelandia, jaka jest? W ciągu dwóch tygodni przejechałem ponad 5 tys. km. Zwiedziłem wyspę północna i południowa na tyle ile pozwolił czas i ostrożna jazda lewą strona drogi. Trudno pokazać na zdjęciach ten piękny kraj. Fotografia nie przekazuje nastroju, zapachów, pięknych szerokich panoram i klimatu tego miejsca. To trzeba zobaczyć własnym i oczami. Lasy i puszcze gdzie wstęp jest niemożliwy z powodu gęstości drzew. Drzewa paprociowe wielkości dorodnych palm. Wielkie zielone przestrzenie zwłaszcza w porannym słońcu. Kolorowe jeziora i długo można jeszcze wyliczać.  To  już koniec  nowozelandzkiej przygody  gdzie  mało  czasu  było  na  wypoczynek. Teraz przeskok kilka tysięcy kilometrów na archipelag wysp Fiji,  gdzie  pewnie będzie trochę  czas  na  nic nierobienie:).   


Giga 2017-04-03 Na takiej plaży mogłabym trochę poleniuchować, a później iść na spacer po zielonym lesie. :)
janusz 2022-10-02 n.z. 90% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180. wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje. co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby
janusz 2023-05-07 sprzedaz auta w n. zeelandii – moze nie byc slodko: konczylem wakacje w n.z w marcu, czyli ichniej jesieni, w christchurch. oczywiscie chcialem sprzedac auto, kupione tanio i raczej parchate. kupione z zalozeniem, ze oddam je na zlom. za zlomy placa roznie, ale max. okolo 300 nzd, w duzych miastach. na dlugo przed momentem pozbycia sie auta szukalem wszelkich mozliwych sposobow sprzedazy. i klientow. miejscowi sa kompletnie dolujacy, na ogloszenie – auto na sprzedaz – zawsze odpowiadaja pytaniem czy auto jest wciaz na sprzedaz, a po odpowiedzi potwierdzajacej milkna. wszyscy. takie zboczenie narodowe. jedna niemka w swoim ogloszeniu napisala: tak, auto jest na sprzedaz, tak, auto jest na sprzedaz. na pewno wciaz dostawala pytanie, czy auto jest na sprzedaz. w miedzyczasie sprzedalem kola, na ktorych byly dobre opony, zamieniajac sie na lyse. probowalem sprzedac akumulator, jako ze mialem drugi, slaby, ktory juz nie chcial krecic po nocy z przymrozkami. ten slaby wystarczyl, zeby dojechac na zlom. zapomnialem, ze mam dobry bagaznik dachowy, i ze moge go sprzedac – do dzis sie pukam w glowie. tak wiec sprzedawalem co sie dalo po kawalku. oczywiscie przy okazji sprzedazy wszelkiego sprzetu kampingowego i wszystkiego, co bylo sprzedajne. a w n.z., krolestwie shit,u, wszystko jest. w christchurch pojechalem na auto gielde dla backpackersow. po lecie, czyli na koniec sezonu, bylo tam kilkanascie vanow, wartych miedzy 6 a 15 tys. nzd. i nic innego. I ZERO KUPUJACYCH!!! zero. mniemniaszki, co to wylozyli taka kase na swoje autka, plakali, ze latwiej sprzedac auto na antarktydzie. a czego sie spodziewali kupujac auto? naiwne dzieci? nawet nie bylo tam sępow i naciagaczy, placacych po 500 dolarow za auto. jest ich w tym kraju mnostwo, mnie tez podchodzili z tak kosmicznymi propozycjami, ze ja bym nigdy takiego oszustwa nie wymyslil. np. : zostaw mi auto i upowaznij do sprzedazy, a jak go sprzedam, to ci wysle kase gdziekolwiek w swiecie. i kilka innych, co juz nawet wole nie pamietac. konczac wakacje, chcialoby sie pozbyc auta w przeddzien wylotu. a to jest nieosiagalne, jesli chce sie sprzedac. jak sie sprzeda wczesniej, to trzeba , przez nie wiadomo ile dni, spac w hostelu. ( w ch.ch. noc w hostelu dochodzila do 100 nzd., w izbie zbiorczej troche taniej) wiec sie trzeba kisic w miescie, nie wiadomo po co, w syfie, tracic czas i pieniadze. bez sensu. a jak sie nie sprzeda? porzucic na parkingu przed lotniskiem? niektorzy to proponowali. ale 15 tys. nzd szlag trafia. tez bez sensu. dalem za swojego parszka 850 dollar, troche w nim musialem dlubac, przywiozlem sobie podstawowe narzedzia. musialem zmienic opony, bo zdarlem na szutrach do drutow. oczywiscie ze zlomu. tak ze dolozylem pare stow na rozne czesci. na zlom oddalem go za 300, za kola wzialem 150. spalem w nim do ostatniej chwili, ze zlomu pojechalem prosto na lotnisko. ogolnie, nie wydalem na spanie ani jednego centa przez kilka miesiecy. oczywiscie wydalem na benzyne, bo zeby znalezc miejsce na noc, czasem trzeba bylo duuuuzo sie najezdzic. a adolfki z gieldy dla backpackers? nie mam pojecia, ale ich zalamane miny i wyparowana buta byly slodkie. tudziez ich glupota, bezdenny brak wyobrazni. das ist keine deutschland, menschen. angielski swiat nie dziala po niemiecku, a autka do oszustow po 5 stów! albo zostawione przed lotniskiem….

KRAJE:

WIDEO